środa, 6 marca 2013

Suzette - Francja czy tylko elegancja ?


Jakiś czas temu doszły mnie słuchy, że w Łodzi otworzyła się kolejna naleśnikarnia ... natomiast całkiem inna... rodem z Francji. Wystarczyło wejść i zjeść by czar prysł :)

Suzette odwiedziłem wczoraj wieczorem ... miejsce bardzo ładne i przyjemnie na każdy rodzaj spotkania. Dwa piętra, drewniane stoły ... nawet kilka z nich uległo nowej modzie wysokich stołów ... na ścianach tapety z czarno-białymi obrazkami. W centrum na dole widnieje ładny bar, przy którym kucharze smażą na naszych oczach naleśniki.



Tak długo czekałem na moich znajomych, że jednak skusiłem się na Cafe latte XL .. podana w kubku, nie ma co narzekać ... przyzwoita kawa :) niestety potem było gorzej ...



... potem był naleśnik wytrawny z kurczakiem, brokułami, serem pleśniowym i (uwaga) prażoną dynią, dobrałem do tego sos serowy ... naleśnik jak widać nie wygląda za ciekawie i niestety wygląd odzwierciedlał smak, ciasto bardzo dobrze napowietrzone (przyzwoicie francuski naleśnik) lecz bardzo mdły, bez smaku, nadzienie koszmarne ... nijak miał sie kurczak w dziwnej żółtej marynacie do sera "pleśniowego", który obok pleśni to nawet nie leżał, jedynie brokuł był bardzo dobry. Najlepsza zaś była prażona dynia, która okazała się pestkami dyni prażonymi (taka tam różnica). Niesmak wybitnie podkreślał sos serowy, który serowy był tylko w nazwie i sałatka z kapustą pekińską, która ostro namoczyła się w gorącym sosie "serowym", który opływał cały talerz .. nie zjadłem do końca, choć mogłem zostawić to po pierwszych kęsach, ale lokal nie wyglądał na taki, który pozwoli mi nie zapłacić, więc szkoda było mi kasy i zjadłem co nie co ... miałem ochotę poprawić opinie i dałem szansę deserowi ... 


... to był już celniejszy strzał, bo tarta jabłkowa z kremem migdałowym okazała się czymś co polepszyło wizerunek Suzette ... choć ciasto stało w kuchni ze 2 dni już, zanim trafiło do mnie na talerz.

Tego czego nie można skrytykować w Suzette to obsługa ... pani kelnerka była bardzo miła i fantastycznie broniła wizerunku lokalu :) Niestety miejsc gdzie mogę pić kawę i zjeść deser jest bardzo wiele ... a to jedyna rzecz na którą mogę wrócić do "francuskiego" bistra.
Oczywiście, ktoś zarzuci, że jak można oceniać lokal zamawiając dwa dania ... dla mnie można i dlatego to uczyniłem.

Nie będę pisał, że polecam (chyba że się coś zmieni, np szef kuchni), ale nakłaniam do odwiedzenia i przekonania się jak naprawdę jest ... i czy Francja czy tylko elegancja.

Naleśnikarnia Suzette
Rynek łódzkiej Manufaktury
Facebook

2 komentarze:

  1. Haha, jak będę w Manufakturze to wpadnę przekonać się czy rzeczywiście taka tragedia:) A co mi tam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale nie napisałem, że jest całkowicie tragedia ... miejsce jest miłe, wszystko było okej, prócz naleśnika :) ale to może mój pech

      Usuń